Witam was w nowym poście dziś zobaczycie mały clear out, wczoraj wzięłam się za porządki w toaletce i w komodzie kosmetyczno-pielęgnacyjnej.
Zdecydowałam pozbyć się kilku rzeczy, których kompletnie nie używam z racji tego, że ostatnio przybyło mi dużo nowości potrzebuje jak najwięcej miejsca a należę do osób, którym jest szkoda czegokolwiek się pozbyć i tak odkładam (może się kiedyś przyda) z bólem serca wyrzucam, w końcu i tak do niczego się nie przydadzą.
Zdecydowałam pozbyć się kilku rzeczy, których kompletnie nie używam z racji tego, że ostatnio przybyło mi dużo nowości potrzebuje jak najwięcej miejsca a należę do osób, którym jest szkoda czegokolwiek się pozbyć i tak odkładam (może się kiedyś przyda) z bólem serca wyrzucam, w końcu i tak do niczego się nie przydadzą.
Nuage Skin Coconut Lime & Fig
Smoothie Scrub
Peeling do ciała kupiony za całego funta skusił mnie do siebie tylko i wyłącznie ze względu na zapach, który jest obłędny i orzeźwiający. Peeling sam w sobie to nic spektakularnego delikatnie zdziera martwy naskórek i wygładza, przez co nie trafił w moje gusta, ponieważ ja lubię te mocne zdzieraki. Skóry również nie nawilża co prawda po użyciu jest gładka, ale to krótkotrwały efekt, przez co uważam że nie jest wart zakupu.
Aloe Vera
Kosmetyki pielęgnujące z funciaka. Peeling oraz balsam do ciała zakupione w momencie, w którym brakło mi moich ulubieńców i czekałam aż przyjdą, iż większość kosmetyków zamawiam przez internet.Peeling dość polubiłam, kremowy mocno nawilżający i wygładzający a w dodatku ładnie pachnący już kiedyś pojawił się na blogu natomiast tak jak wspomniałam powyżej lubię mocne zdzieraki, które mają dużo grubych drobinek on je ma natomiast nie jest ich dużo. Peeling jak za pojemność i cenę jest okej, lecz mam inne, które bardziej lubię a ten leży na dnie szuflady, przez co nie ma sensu go trzymać.
Balsam Aloesowy to balsam, który nic nie robi prócz ładnego subtelnego zapachu, jest kremowy nie obciąża skóry i nawet szybko się wchłania natomiast nawilżenie jest odczuwalne tylko po nałożeniu mam wrażenie, że po paru godzinach skóra jest taka jakbym nic na nią nie nałożyła.
Maseczka Pilaten
Odnośnie do niej są podzielone opinie jednym się sprawdza drugim wręcz przeciwnie ja trafiłam do tej drugiej grupy osób niestety nie zauważyłam żadnych rezultatów. Kompletnie nie zadziałała nie widziałam by oczyściła mi pory ani wyciągnęła zaskórniki kompletnie NIC nie robi. Założenie, że to maseczka peel off również nie do końca się sprawdza co prawda odrywa się, ale tylko miejscowo i zostaje dużo pozostałości, które później trzeba zmyć a wcale nie schodzą szybko niestety bubel.
Primark Maseczka Glow
Maseczka ma za zadanie wybić naszej cerze naturalny blask i promienność, mówiąc szybko i na temat maska kompletnie nic nie robi prócz delikatnego wygładzenia, próbowałam ja kilka razy natomiast za każdym razem zniechęcała mnie do siebie coraz bardziej kosmetyki z Primarka mają nawet i dobre opinie (w większości) natomiast po użyciu tej maski zniechęciłam się do kolejnych testów pozostałych produktów.
Wibo Go Nude Smoky Edition
Paletka 12 cieni w chłodnych tonach. Opakowanie, jak i zawartość kolorystyczna wygląda ładnie, aczkolwiek paletka w moim przypadku kompletnie się nie sprawdziła uważam że za nic na świecie nie jest warta 40 zł. Na szczęście kupiłam ją na promocji w Rossmann -55%, choć teraz to już nawet szkoda mi tych dwóch dyszek.Paletka sama w sobie znajduje się w metalowym opakowaniu z lusterkiem na całej długości, niestety nawet lusterko jest beznadziejne, ponieważ deformuje twarz i nie jest przejrzyste.
Cienie się osypują, nie są mocno na pigmentowane, a jeżeli chodzi o ich wyblendowanie to istna tragedia tworzą straszne plamy o kompletnie nie łączą się ze sobą są ciężkie do roztarcia i dodatkowo te ciemne fiolety i szarości wyglądają bardzo brzydko na powiece.
Nie polecam !
Paletka Cieni z Ebay
To moja pierwsza paletka cieni ma już dobre kilka lat jest ona z Ebay nie ma żadnej nazwy firmy i kosztowała grosze bardzo ją polubiłam ze względu na dużą gamę kolorystyczną. Cienie jakościowo całkiem spoko ładnie się łączyły i blendowały, pozbywam się jej tylko dlatego że jest już po terminie przynajmniej tak mi się wydaje, iż ma już dobre pięć lat, a gdy zaczęłam się bardziej interesować makijaże odrzuciłam ją na bok i zaczęłam testowanie innych paletek, przez co kompletnie zapomniałam że ja mam. Ostatnio chciałam do niej wrócić lecz zauważyłam, że po użyciu tych cieni bardzo pieką mnie oczy swędzą powieki i łzawią mi oczy.
Jeśli dopiero zaczynacie interesować się makijażem to serdecznie ją polecam jak na cenę 5 funtów i takiej różnorodności kolorów matów i perłowych kolorów jest całkiem dobra, choć oczywiście jakość nie jest spektakularna i z pewnością nie sprawdzi oczekiwań dziewczyn, które już dość długo siedzą w makijażu.
Revolution
Paletka Revolution to pierwsza, którą kupiłam z tej firmy oczywiście skusiła mnie cena ponieważ dałam za nią jakieś 4 funty a wtedy dopiero zaczynałam się interesować cieniami. Paletka zawiera neutralne klasyczne odcienie, dzięki którym można stworzyć makijaż na dzień i na noc, nic spektakularnego. Pamiętam że kiedyś byłam nią zachwycona ponieważ jakość naprawdę nie jest najgorsza cienie można budować by osiągnąć dobrą pigmentacje nawet dobrze się blendowały lecz trzeba nad nimi trochę posiedzieć pozbywam się jej tylko dlatego że weszłam już w większą wprawę i zależy mi na lepszej jakości natomiast dla nastolatek paletka całkiem dobra.
Paletka Freedom
Rimmel Royal Blush
Róż w kremie z firmy Rimmel to produkt który dorwałam w funciaku, postanowiłam kupić i sprawdzić czy w końcu przekonam się do róży, jeśli jesteście tu trochę ze mną to zapewne już wiecie że kompletnie nie używam tego kosmetyku a w kremie tym bardziej nawet nigdy nie próbowałam i dlatego postanowiłam dać mu szanse niestety tak jak już myślałam użyłam go tylko raz i od razu zmyłam kompletnie nie podoba mi się jak wygląda jest dość pomarańczowy konsystencją kremowa również mi nie odpowiada, przez co nie będę go trzymać iż nie ma to sensu.
W7
Banana Dreams to puder bananowy o bardzo chemicznym zapachu bananów. Tani kosmetyk który w moim przypadku nie sprawdził się z powodu strasznego podkreślania zmarszczek których nawet nie wiedziałam że mam. Pod oczami wygląda bardzo źle, zamiast dać świeży i wygładzony wygląd sprawia że wyglądam o 10 lat starsza a szkoda bo kolor jest żółciutki i ładnie się wtapia w skórę.Honolulu Loose to sypki bronzer który kiedyś był mocno zachwalany natomiast dla mnie okazał się stanowczo za ciemny. Dałam mu kilka prób, próbowałam nauczyć się z nim pracować natomiast nie potrafię. Kolor jest za ciemny i za każdym razem robię nim okropne plamy, przez co również ląduje do kosza.
I to na tyle w dzisiejszym poście dajcie znać czy miałyście któryś z powyższych kosmetyków i czy u was się sprawdziły, czy niestety tak jak u mnie wylądowały w koszu, do zobaczenia w komentarzach buziaki.:*